Tak, tak - wiem - miały być krótkie i zwięzłe posty, żeby nie zamęczać, nie zanudzać, a tu znowu kroi się prawdziwy esej, ale wybaczcie - inaczej nie potrafię. Mam tylko nadzieję, że może kiedyś, choćby z nudów, w długi zimowy wieczór - ktoś to cierpliwie przeczyta i uśmiechnie sę szczerze.
Może też przydadzą się moje mikro rozważania dla tych, co cierpliwie przebrną przez całą treść tego artykułu. Aby całość miała sens muszę dodać, że kiedyś, przez ponad 15 lat swojego życia zarządzałem budowami różnego typu hal. Zdradzę też, że istota artykułu - to wpływ większego akwarium na normatywną wytrzymałość stropu w bloku. Temat wielokrotnie poruszany na forach akwarystycznych, zawsze jednak wzbudza wątpliwości i pewien ładunek emocji.
No dobrze... przyznam się... istota tego artykułu - to... moja ukochana żona i moje marzenia
No to startuję :
Odcinek 1 - "Prolog."
Pewnego pięknego dnia siedziałem sobie wygodnie na swojej kanapie i zwyczajowo zerkałem jednocześnie na tv i akwarium...
W czasie przerwy w tv na reklamy stwierdziłem nieopatrznie na głos, że tak w sumie to trochę żałuję, że przy kupowaniu ostatniego akwarium nie wycisnąłem na kochanej żonce planu usunięcia (poza usuniętą już komodą) meblowego słupka (tego po lewej stronie fotki przy akwarium) i zakupu akwarium od razu większego.
Obecny stan to dł 150cm, a przy tym prostym manewrze, akwarium mogło mieć co najmniej 180cm długości... Niby to niewiele, ale wszyscy akwaryści wiedzą, że praktycznie każdy centymetr długości akwarium, relatywnie jest na wagę złota.
Wtedy to, moja ukochana żonka zaskoczyła mnie totalnie i stwierdziła krótko i konkretnie:
- Skoro tak mocno tego pragniesz, to wywal słupek meblowy i zapodaj sobie te swoje większe akwarium....
Osłupiałem ze zdziwienia, w naszym gospodarstwie rodzinnym, to żona zarządza naszym skromnym budżetem i jest jego głównym sponsorem, a przecież taki manewr najtańszy nie będzie... Pomyślałem, że to jakiś "dzień dobroczynny dla mężów", ale niestety - z czasem - prawda okazała się trochę bardziej skomplikowana i miała "podwójne dno"
No ale nic to, wiedziałem, że tak czy inaczej, takiej okazji nie wolno przepuścić...
Natychmiast chwyciłem miarkę i zacząłem mierzyć (marzyć) i planować.
Szybko wyskoczył pierwszy problem... Nowe akwarium kolidowałoby z telewizorem, a przesunięcie telewizora bardziej w prawo do drzwi zamknie całkowicie dostęp do włącznika światła w pokoju...
No i tu kolejna wypowiedź żonki, po usłyszeniu której usiadłem z wrażenia:
- To przenieś telewizor gdziekolwiek i po kłopocie, a akwarium już wtedy przedłuż do samej ściany poprzecznej.
Wow... możecie sobie tylko wyobrazić jak mi się zaświeciły oczy.
W takim przypadku można by zapakować długość 250cm, szerokość minimum 50cm, no i wysokość ze 70cm (zawsze marzyłem o wysokim akwarium).
Szybko jednak zapaliły mi się kontrolki ostrzegawcze mojego skromnego doświadczenia w budownictwie...
No bo, razy x razy... = 875 litrów brutto - prawie 900 kg. plus ciężar szkła, plus ciężar dość potężnej szafki lub może nawet jakiejś konstrukcji stalowej, plus różnica ciężaru żwiru, plus pokrywa, plus filtracja, plus pewnie jeszcze coś wyniknie - razy x razy, nie ma się co czarować, to może być łącznie prawie z półtorej tony.
A do tego na koniec, niech jeszcze ze trzech szwagrów mojej budowy ciała (czyli około 120 kg na głowę) stanie z nosem przed akwarium żeby je oglądać... To już nie są żarty... Tym bardziej, że nowe akwarium miałoby stać "plecami" wzdłuż ściany działowej, a nie nośnej...
Może też przydadzą się moje mikro rozważania dla tych, co cierpliwie przebrną przez całą treść tego artykułu. Aby całość miała sens muszę dodać, że kiedyś, przez ponad 15 lat swojego życia zarządzałem budowami różnego typu hal. Zdradzę też, że istota artykułu - to wpływ większego akwarium na normatywną wytrzymałość stropu w bloku. Temat wielokrotnie poruszany na forach akwarystycznych, zawsze jednak wzbudza wątpliwości i pewien ładunek emocji.
No dobrze... przyznam się... istota tego artykułu - to... moja ukochana żona i moje marzenia

No to startuję :
Odcinek 1 - "Prolog."
Pewnego pięknego dnia siedziałem sobie wygodnie na swojej kanapie i zwyczajowo zerkałem jednocześnie na tv i akwarium...
W czasie przerwy w tv na reklamy stwierdziłem nieopatrznie na głos, że tak w sumie to trochę żałuję, że przy kupowaniu ostatniego akwarium nie wycisnąłem na kochanej żonce planu usunięcia (poza usuniętą już komodą) meblowego słupka (tego po lewej stronie fotki przy akwarium) i zakupu akwarium od razu większego.
Obecny stan to dł 150cm, a przy tym prostym manewrze, akwarium mogło mieć co najmniej 180cm długości... Niby to niewiele, ale wszyscy akwaryści wiedzą, że praktycznie każdy centymetr długości akwarium, relatywnie jest na wagę złota.
Wtedy to, moja ukochana żonka zaskoczyła mnie totalnie i stwierdziła krótko i konkretnie:
- Skoro tak mocno tego pragniesz, to wywal słupek meblowy i zapodaj sobie te swoje większe akwarium....
Osłupiałem ze zdziwienia, w naszym gospodarstwie rodzinnym, to żona zarządza naszym skromnym budżetem i jest jego głównym sponsorem, a przecież taki manewr najtańszy nie będzie... Pomyślałem, że to jakiś "dzień dobroczynny dla mężów", ale niestety - z czasem - prawda okazała się trochę bardziej skomplikowana i miała "podwójne dno"

No ale nic to, wiedziałem, że tak czy inaczej, takiej okazji nie wolno przepuścić...

Natychmiast chwyciłem miarkę i zacząłem mierzyć (marzyć) i planować.
Szybko wyskoczył pierwszy problem... Nowe akwarium kolidowałoby z telewizorem, a przesunięcie telewizora bardziej w prawo do drzwi zamknie całkowicie dostęp do włącznika światła w pokoju...
No i tu kolejna wypowiedź żonki, po usłyszeniu której usiadłem z wrażenia:
- To przenieś telewizor gdziekolwiek i po kłopocie, a akwarium już wtedy przedłuż do samej ściany poprzecznej.
Wow... możecie sobie tylko wyobrazić jak mi się zaświeciły oczy.

W takim przypadku można by zapakować długość 250cm, szerokość minimum 50cm, no i wysokość ze 70cm (zawsze marzyłem o wysokim akwarium).
Szybko jednak zapaliły mi się kontrolki ostrzegawcze mojego skromnego doświadczenia w budownictwie...
No bo, razy x razy... = 875 litrów brutto - prawie 900 kg. plus ciężar szkła, plus ciężar dość potężnej szafki lub może nawet jakiejś konstrukcji stalowej, plus różnica ciężaru żwiru, plus pokrywa, plus filtracja, plus pewnie jeszcze coś wyniknie - razy x razy, nie ma się co czarować, to może być łącznie prawie z półtorej tony.
A do tego na koniec, niech jeszcze ze trzech szwagrów mojej budowy ciała (czyli około 120 kg na głowę) stanie z nosem przed akwarium żeby je oglądać... To już nie są żarty... Tym bardziej, że nowe akwarium miałoby stać "plecami" wzdłuż ściany działowej, a nie nośnej...
W trakcie redagowania:
Odcinek 2 - "Żmudne i nudne obliczenia..."
Odcinek 3 - "Warianty dla wariata..."
Odcinek 4 - "Podwójne dno..."
Odcinek 5 - "Pranie mózgu..."
Odcinek 6 - "Epilog."
Pozdrawiam

cdn... (ciąg dalszy nastąpi)
Ryby wód krajowych - okonie (Perca fluviatilis) - esej
Zapraszam do lektury
"Gdy twoim jedynym narzędziem jest młotek, wszystko zaczyna ci przypominać gwoździe."
Autor: Abraham Maslow
Zapraszam do lektury

"Gdy twoim jedynym narzędziem jest młotek, wszystko zaczyna ci przypominać gwoździe."
Autor: Abraham Maslow